niedziela, 29 listopada 2009

Kino, jak ta lala.

Dzisiaj będzie ekspres wpis. Jedna reka pisze, druga robi kanapki. Gdybym miała trzecia na pewno usiłowałaby pozmywac stos talerzy rosnący w zlewie z minuty na minute… Mnóstwo rzeczy do zrobienia, zaraz trzeba wychodzic, czasu nie za wiele! „Take-it-easy” brak.
Mimo tego ręka pisze. Bo ma do przekazania kolejny „barceloński zachwyt”. Tym razem - nad barcelońskim kinem. I nie mówię tu bynajmniej o katalońskiej kinematografii, której nie znam i poznawać nie zamierzam. Mam na myśli KINO jako miejsce, przestrzeń, budynek. Kulturę oglądania filmu. Ach i och bez kitu!

Zachwyt przyszedł wczoraj wieczorem,kiedy to Mopsem i Benkiem postanowiliśmy wybrać sie na film do Ravala. Coz to było za kino! Kino, jak ta lala. Kino, za jakim tęsknie i którego w multipleksowej Polsce strasznie mi brakuje.
Kasy na zewnątrz, kolejka na ulicę, mała sala - obskurna, ale nieważne. Absolutny brak miejsca na nogi - po dwóch godzinach czujesz ze wszystko powoli drętwieje. O klimie można jedynie pomarzyć! W czasie seansu po prawej czuć delikatny podmuch powietrza - to pan w zielonej bluzie wachluje się gazetą… Brzmi hard corowo? Ale o to wlasnie chodzi!:) Przypominają się stare czasy festiwalu w Cieszynie...

Dziś jest dość krótko i mało hiszpansko. A wszystko przez to, że dzisiejszy wieczór jest na wariackich papierach... I jakby nie patrzec cos z kina będzie w sobie miał. Albo dramat, albo komedię. Albo jedno i drugie: za 2 godziny idę na starcie stulecia. Mecz Real Madrid – Barcelona. Niestety nie na Camp Nou - najtańszy bilet kosztował 100 euro… W każdym razie spektakl oglądamy w centrum, bo co tu dużo mowić będzie się działo! Bez względu na to kto wygra. Jak Barsa – wiadomo- imprezka. Jeśli Madrid, coz,tez będzie swego rodzaju imprezka. Troche mniej bezpieczna ale na pewno spektakularna :) Z tego tez powodu zastanawiam się czy rozsądne będzie przyznanie się do bezgranicznej miłości do Królewskich... Nie wiem. Muszę to przemyśleć. Tak czy siak dzisiaj będzie kino. Kino jak ta lala.
Lecę!

1 komentarz:

  1. Atmosfera jak przed imprezką we W-wiu żadne tam "take it easy"i tak ma być, bez kitu.

    OdpowiedzUsuń